TELAWIW OnLine: Budapeszt – Viktor Orban ok. dwa tygodnie przed spotkaniem Grupy Wyszehradzkiej na Węgrzech, na które zaproszony też został premier Izraela Netanjahu – zaczął nagle wychwalać w parlamencie skleszczonego niegdyś z Hitlerem przywódcę Węgier, admirała Miklosa Horthy’ego. Chodzi niby o jego rolę w zaleczaniu traumatycznego dla Madziarów rozpadu Austro-Węgier. Wg mnie jest to jednak kolejna prostacka próba – w warunkach obecnego nawrotu naziolstwa na Węgrzech – rozmydlenia aktywnego udziału tego narodu w Holokauście.
Wszystkim cierpiącym na wybrakowaną wiedzę w tym względzie polecam prozę dwóch wybitnych pisarzy węgierskich, noblisty Imre Kertesza (Żyda) i Sandora Marai (nie-Żyda), która dla mnie samego była mega objawieniem parę lat temu, gdy zaczęła się ukazywać seryjnie w polskich przekładach. Poniżej autentyczna rozmówka, którą Roosevelt odbył ze swoim doradcą w grudniu 1941 roku po tym, jak Hitler wypowiedział wojnę USA (krucjata przeciw „światowemu Żydostwu”). Węgrzy też wypowiedzieli wówczas wojnę Ameryce, co sprawiło, że Roosevelt odkrył ich istnienie.
Roosevelt: – Co to jest, republika czy królestwo?
Doradca: – Królestwo.
Roosevelt: – Kto zasiada na tronie?
Doradca: – Nie ma króla, jest regent.
Roosevelt: – Kto nim jest?
– Admirał Miklos Horthy…
– Jakie mają wybrzeże morskie?
– Nie mają dostępu do morza.
– Roszczenia terytorialne wobec USA?
– Do Rumunii, która jest ich sojusznikiem.
(fota: IMRE KERTESZ).