TELAWIW OnLine: Piątkowy „incydent terrorystyczny” w egipskiej Gizie, gdzie zginęło z 60 policjantów i żołnierzy, a nie „co najmniej 30”, jak podawano wczoraj wieczorem – potwierdza, że ekipa prezydenta Sisi nie daje rady w walce z islamistami działającymi już nie tylko w północnym Synaju (IS), lecz także w centralnym rejonie położonym 130 parę km od Kairu. Tym razem sprawcami ataku nie byli pustynni Beduini z hordy IS, lecz dżihadyści „Hasm” – terrorystycznej struktury zdelegalizowanego w 2013 „Bractwa Muzułmańskiego”.
Najpierw rozwalili konwój pojazdów policyjnych, a potem urządzili zasadzkę (rakiety i granatniki) na nadjeżdżające posiłki wojskowe. Nie był to więc żaden „incydent”, lecz starannie przygotowane uderzenie o charakterze wojskowym, w którym siły rządowe poniosły dotkliwą klęskę i to w newralgicznym rejonie turystycznym „pod piramidami” w Gizie…
Tymczasem Sisi i jego ludzie tracą teraz czas na mediację między palestyńskimi odłamami (Fatah-Hamas), tak jakby naprawdę miało to jakiekolwiek znaczenie w kontekście dramatycznych wydarzeń związanych z panarabskim tsunami.
© 2017 Eli Barbur. Wszelkie prawa zastrzeżone.