TELAWIW OnLine: Nie zajmuję się tym na co dzień, ale jestem jednym z tych, dla których wzajemne relacje polsko-izraelskie są kwestią niezwykłej wagi. Najgorzej, że po obu stronach nie brak zidiociałego oszołomstwa, które teraz zaczyna trzaskać japami, że tylko się zastrzelić. Powtarzam to, co powiedziałem już wczoraj na Twitterze w reakcji na niedopuszczalny bełkot Jaira Lapida o „polskich obozach”.
@ „To infantylny, lewacki i niedouczony matoł, który chciałby zastąpić Netanjahu, a może i przeszkodzić w zbliżeniu Izrael-Wyszehrad (choć wątpię, bo go to przerasta o 10 łbów)… Niezależnie od tego – MSZ w Warszawie powinno zażądać przeprosin!”
@ Netanjahu, który miota się teraz między piątkowym spotkaniem z Trumpem w Davos i poniedziałkowymi rozmowami z Putinem w Moskwie – chodzi o drobiazgi w postaci irańskiego „A” – scedował najwyraźniej sprawę na Lapida, no i rezultaty są widoczne”…
@ Reasumując: zawiniła zwykła głupota i tumiwisizm, bo Polska i Izrael nie mają właściwych ambasadorów po obu stronach – a to zwyczajnie woła o pomstę do nieba, kur. mać!