ARABESKI W CARACAS.
TELAWIW OnLine: W Wenezueli rośnie zagrożenie wojną domową po tym, jak lewacki prezydent Nicolas Maduro sfingował niedzielne wybory do nowego organu ustawodawczego mającego przyznać mu uprawnienia dyktatorskie. Wojsko nie wypowiada wprawdzie nadal posłuszeństwa władzom, ale coraz bardziej niechętnie uśmierza zadymy, w których w ciągu ostatnich miesięcy zginęło już 120 ludzi.
@
Władze w Caracas twierdzą, że w wyborach wzięło udział ponad 8 mln ludzi, podczas gdy wg Reutersa frekwencja była co najmniej o połowę niższa. Gospodarka opiera się tam głównie na wydobyciu ropy, której taryfy spadły jednak gwałtownie w ostatnich latach. W dodatku Wenezuela w ramach rewolucyjnego odpału udzielała dawniej „bratniej pomocy Kubańczykom, dostarczając im np. za darmo paliwo. Stąd potworny kryzys ekonomiczny, pustki w sklepach i trzycyfrowa inflacja – wszystko to powoduje, że niemal codzienne 25.000 Wenezuelczyków wybiera wolność w sąsiedniej Kolumbii. Niezbyt zachęcająco wyglądają też perspektywy w razie, gdyby Maduro jakimś cudem poszedł jednak w odstawkę. Jego miejsce zająłby prawdopodobnie obecny wiceprezydent Tarek el-Aisami. Ten szemrany polityk o korzeniach arabskich umoczony jest po uszy w nielegalnym handlu światowym i w terroryźmie. Zdaniem USA sprzedał różnym szmatogłowcom z Orientu 10.000 paszportów wenezuelskich, umożliwiających podróż do 130 krajów.