ERDOGAN Z AUREOLĄ.
TELAWIW OnLine: Po wczorajszym zaskakującym przewrocie wojskowym w Turcji nadal właściwie nie wiadomo, czy puczyści są wyznawcami skłóconego z Erdoganem emigracyjnego kleryka islamskiego Fethullaha Gulena, czy też orędownikami świeckiego państwa i apostołami demokracji zachodniej.
@
Przewrót wojskowy w Turcji przyjęty został niczym grom z jasnego nieba. Istniało powszechne przekonanie, że Turcy zdążyli uwolnić się już od ponurego DNA związanego z przejmowaniem władzy przez „zielonych ludzików”. Nic dziwnego, że na płodnym gruncie tureckim pęczniejącym i tak od niezliczonych historyjek spiskowych wykwitła z miejsca wersja, iż zamach sfingowany został przez samego prezia Erdogana. Miałby on w ten sposób do reszty oczyścić czołówkę armii z kemalowców, podnosząc zarazem swoją władzę prezydencką do poziomu sultańskiej i biorąc dodatkowo za pysk media i opozycję. Absurd wcale jednak nie polega na tym, że Erdogan mógł stać za rewoltą, lecz na tym, że Obama i Mogherini widzą w nim teraz ostoję demokracji.