FEJKOWE KINECZKO.
TELAWIW OnLine: Nie ulega wątpliwości, że Meryl Streep za rolę właścicielki „The Washington Post” w najnowszym filmie Spielberga „Gazeta” może załapać się na Oskara. Natomiast sam film, który wg mnie jest wyjątkowym gniotem, jeśli już dostanie taką figurkę od walczącego z „trumpizmem” Hollywoodu, to wyłącznie ze względów politycznych.
@
Dlatego też właśnie, czyli ze względów czysto pozafilmowych – gorzej niż średnie dziełko wypocone z wyraźnym pośpiechem przez Spielberga zasługuje jednak na uwagę. Nie przypadkiem nawraca do początku lat 70., gdy tzw. liberalne korporacje medialne faktyczne odegrały wiodącą rolę w obronie demokracji. Od razu było dla mnie jasne, że taki etos filmowy musi nawiązywać do obecnej sytuacji, gdy Donald Trump ma przeciw sobie wściekły front tych samych mediów – określanych przez niego słusznie jako fejkowe. Spielberg, chcąc na siłę podtrzymać upadający nieuchronnie etos medialny, wykorzystuje amerykańskie traumy – syndrom wietnamski, Aferę Watergate, a nawet wciąż żywe tęsknoty do tzw. printu – czyli papierowej prasy ery ołowiu – linotyp, metrampaż i rotacja. Rzecz jasna wszystko to są już tylko jakieś odruchy nostalgii – prawdziwa narracja wolnościowa od dawna odbywa się w internecie – zaś „Gazeta” Spielberga to zwykłe fejkowe kineczko.
© 2018 Eli Barbur. Wszelkie prawa zastrzeżone.