FRAGMENT WIĘKSZEJ CAŁOŚCI (1).
TELAWIW OnLine: Jedną z najbardziej tragikomicznych postaci w popularnym izraelskim dzienniku polskojęzycznym „Nowiny-Kurier” (zwanym pieszczotliwie „kurwinami”), gdzie robiłem kiedyś za depeszowca od pierwszej kolumny, była doświadczona eks-dziennikarka radiowa z Katowic (wyjechała z peerelu po marcu-68). Poruszała się zawsze bezszelestnie w miękkich bamboszach, numer obozowy na przedramieniu.
M.in. recenzowała premiery teatralne w TLV – przychodziło jej to z łatwością, gdyż dukała po hebrajsku z najwyższym trudem…Przeważnie czekała więc na recenzje w innych gazetach, z których zrzynała skrupulatnie, posiłkując się polsko-hebrajskim słownikiem Sieraczkowej. Miała obsesję na punkcie użytkowego w leksykonie newsowym słówka „odbyć” – zachodziła mnie nagle od tylca: „Panie Eli, bo to się tak fatalnie kojarzy”.
Mawiała też zawsze, że dla dobrego dziennikarza „tematy leżą na ulicy”, w czym miała rację, choć niekoniecznie w wąskim sensie tego określenia. Głównym powodem, dla którego ją zapamiętałem było jednak zupełnie coś innego…Z zesztywniałą twarzą i umalowanymi na jaskrawoczerwono ustami powtarzała zawsze przy okazji oblewania w redakcji jakichś świąt – gdy przychodzili też do nas z dolnej hali maszyn drukarze z zagrychami.
„Udało mi się przeżyć Auschwitz tylko dlatego, że nie byłam ani za wysoka, ani za niska, ani chuda, ani gruba – niczym nie wyróżniałam się z tłumu”.
© 2021 Eli Barbur. Wszelkie prawa zastrzeżone.