TelAwiw Online

Niezależny portal newsowy & komentarze, Izrael, Arabowie, Świat.

W kategorii: | sierpień 18, 2023 | 7:53

FRUWA TWOJA MARYNARA.

TELAWIW OnLine: Kolejny fragment nowej książki dziennikarskiej „Fruwa twoja marynara”, która powinna ukazać się w drugim półroczu i będzie też dostępna online.

Identyfikowaliście się z generacją Sixties na Zachodzie pod wieloma względami, ale na co dzień doświadczaliście czegoś zupełnie innego, o czym tamci nie mieli pojęcia.

Nie mogło być inaczej, istniały cholerne różnice między nami. W prl nasza tożsamość pokoleniowa obejmowała podprogową wprawdzie, ale negację powszechnych norm komuny, w których przyszło nam wyrastać. Wyrazem tego były choćby te szczeniackie numery z „odsrywaniem się w Sojuzie”, o których wspomniałem. Natomiast nasi zachodni rówieśnicy poza  antyestablishmentowym i antywojennym buntem pokoleniowym mieli też zajoby antykapitalistyczne. Różnice musiały więc być ogromne, co nie przeszkadzało, że względy lifestylowe, jak by się rzekło dzisiaj, były w naszym przypadku niezwykle silne i dominujące.  

No i w dodatku końcówka Sixties okazała się potem zenitem, jeśli chodzi o najlepsze utwory rockowe wszechczasów. Poza tym mieliśmy na ścianach foty prawie tych samych rockmenów, co pokolenia młodzieżowe na Zachodzie. Przekonałem się o tym potem, jak wybyłem z peerelu i po przyjeździe do Kopenhagi w dyskotekach w tym pięknym średniowiecznym mieście północy grali jeszcze wszędzie ostatniego longa Beatlesów Abbey Road. Te numery wyrywały nas chwilowo z pierwszego obłędu emigracyjnego, którego nie przewidzieliśmy z góry, a który zawsze na początku trzeba jakoś zaliczyć i błyskawicznie odkrywałeś, że nie da się tego zrobić całkiem na trzeźwo.

Wróćmy jeszcze może teraz do tych miejsc azylowych w Warszawie, gdzie  „gęstnieliście w zjawisko”, jak wcześniej rozprawiał  o takich młodzieżowych klimatach Tyrmand.

W „Stodole” czułeś się jakby miasto istniało tylko dla ciebie; ginąłeś w tłumie podobnych do siebie przyjaznych ludzi, których w ogóle nie musiałeś znać z widzenia. Ostre przesterowane brzmienia gitarowe w ciemnościach – inne niż wszystko na mieście – napawały cię radochą i pozytywną energią. Zawsze z miejsca rozpoznawaliśmy się w tłumie. Wystarczyło spojrzeć na kogoś fajnie ubranego, żeby wiedzieć, ile ten człowiek musiał się nalatać, żeby tak wyglądać. Wiedziałeś zaraz, że taki ktoś nie może mieć nic wspólnego z tym całym gnojem na zewnątrz.

Bytowanie w komunie w oderwaniu od rzeczywistości nie mogło raczej trwać wiecznie. Nie myślałeś nigdy wcześniej, że to wszystko musi się jednak skończyć i co wtedy?

Z perspektywy dwudziestolatków, wyglądało to raczej na wieczną młodość w warunkach polarnych, które nigdy nie ustąpią. Osobiście nigdy w ogóle się tym nie zajmowałem i nie przypominam sobie absolutnie, żebyśmy kiedykolwiek choć przez moment nawet po pijaku o czymś takim gadali. Podobnie zresztą, jak nie przymierzając, w dwie dekady później nawet najlepszym sowietologom na Zachodzie nie śniło się nawet, że cały ten komunistyczny obóz może nagle runąć i jakiś nawiedzony Fukuyama podsumuje to jeszcze triumfalnie jako „koniec historii”.



Reklama

Reklama

Treści chronione