GDYBANIE OPEROWE
TELAWIW OnLine: W mojej dawnej jednostce rezerwistów Cahalu mieliśmy kiedyś kierowcę czołgu, którego wszyscy nazywali Tutkie i wyglądał jak młody Bob Dylan. Przypomniałem sobie teraz tego faceta głównie dlatego, że niedługo mija kolejna rocznica izraelskiej Operacji „Opera”, kiedy to osiem myśliwców bombardujących F-16 rozwaliło iracki reaktor „Osirak” pod Bagdadem.
W czasie tego nalotu byliśmy jak raz na ćwiczeniach poligonowych na południu Synaju (wówczas jeszcze izraelskiego) i Tutkie wrócił po południu „Herculesem” z przepustki w Tel Awiwie, i opowiedział, że rozpieprzyli Saddamowi Husajnowi reaktor pod Bagdadem. Przypomnę tylko w związku z tym, że we wrześniu 2007 r. Izraelczycy rozwalili jeszcze jeden arabski reaktor – w Syrii.
Obie te akcje zapobiegły dalszym poważnym komplikacjom geostrategicznym. Już w 1991 Amerykanie nie mogliby zablokować ekspansji Saddama na świat arabski (Kuwejt był tylko skromnym zwiastunem tych zamierzeń) – gdyby Izraelczycy nie pozbawili go przedtem potencjału nuklearnego. Nie chce mi się nawet gdybać, co by było w Syrii, gdyby Asad miał teraz bombkę A.
Ze zrozumialych względów w Izraelu co i raz wybucha dyskusja nad celowością ew. ataku na irańskie ośrodki atomowe, co zresztą dodatkowo niepokoi mułłów podejrzewających, że to tylko zasłona dymna. Ze swojego skromnego doświadczenia medialnego na BW wiem, że w najważniejszych rzeczach raczej nie robię byków…A wydaje mi się teraz znowu, że Cahal walnie w Iran.