“KOZŁY MATOŁY” I HEKATOMBA.
TELAWIW OnLine: Nieraz mam wrażenie, że wybijające wciąż na nowo polsko-żydowskie odmęty zasługują już chyba tylko na rytualną opiekę wyszczerzonych szamanów voodoo w opaskach. Widać to m.in. w kontekście kulturowym, który w normalniejszych warunkach mógłby robić za niezgorszą platformę wzajemnego zbliżenia, hm – nawet zrozumienia.
Służę przykładem z życia: w Izraelu ukazały się przetłumaczone na nowo „Sklepy cynamonowe” i „Sanatorium Pod Klepsydrą”, których autorem był polsko-żydowski pisarz światowej klasy, Bruno Schulz – zastrzelony w 1942 przez gestapowskie ścierwo na ulicy drohobyckiego getta (zero śladów grobu – przepadły też wszystkie nieopublikowane dzieła autora).
Bruno Schulz – wybitny prozaik, rysownik, grafiki i malarz – był jednym z najważniejszych i najbardziej oryginalnych twórców XX stulecia. Jak się rzekło, z jego dorobku ocalało niestety bardzo niewiele: dwie wydane w międzywojniu książki, „Sklepy cynamonowe” i „Sanatorium Pod Klesydrą”, które teraz ukazały się w Izraelu, trochę publicystyki, listów i rysunków.
M.in. ocalał cudem „Ojciec i dziewczyna” – niesamowity szkic projektu okładki do „Sklepów cynamonowych” z ok. 1933 roku, który oczywiście należało wykorzystać teraz w edycji izraelskiej. Tym bardziej, że rysunki te były przecież naturalnym uzupełnieniem utworów prozatorskich Schulza, w których zawarte jest ewidentnie przeczucie nadchodzącej hekatomby.
Tymczasem jednak, jak już sygnalizowałem, najnowsza edycja Schulza – objęta farmazońskim patronatem jakiegoś „European Book Club” i Ośrodka Polskiego w TLV – wydrukowana została z komiksiarską okładką jakby żywcem z “Koziołka Matołka”.
© 2019 Eli Barbur. Wszelkie prawa zastrzeżone.