LEWACKI PLAN B.
TELAWIW OnLine: Baron Rotszyld, który niegdyś finansował tworzenie pierwszych kolonii żydowskich w osmańskiej Palestynie – musiał dziś normalnie przewracać się w grobie, widząc kuriozalne, nawet jak na Izrael lat dwutysięcznych wydarzenia na bulwarze swego imienia w samym centrum metropolii telawiwskiej.
Pracownicy hi-techu demonstrowali tam przeciw reformie sądownictwa… W tej ściśle technokratycznej branży, podobnie jak w innych sektorach (uniwersytety, instytucje kulturowe, wymiar sprawiedliwości, policja i media mainstreamowe) – tolerowana jest wyłącznie narracja lewacka.
Oczywiście, że cholernie trudno w coś takiego uwierzyć, ale w realu – we wszystkich głównych sektorach – ludzie o poglądach prawicowych, których siłą rzeczy nigdzie nie brakuje, po prostu boją się puścić parę z ust; siedzą cicho ze strachu przed utratą roboty i awansu zawodowego.
Tak to działa, choć brzmi spiskowo od roku 1977 po tym, jak prawicowy Likud kierowany wtedy przez Begina pierwszy raz od utworzenia Izraela (1948) – wygrał wybory. Lewica wypracowała wtedy plan B polegający na krecim zawłaszczaniu władzy Knesetu i rządu przez tzw. deep state.
Głównym wyznacznikiem tego procederu stał się z czasem kontrowersyjny Sąd Najwyższy, któremu Bibi chce teraz przyciąć skrzydła. Ofiar zamordyzmu z hi-techu była dziś zaledwie garstka, ale lewoskrętna policja, która zawsze 4-5-krotnie zawyża liczbę lewicowych zadymiarzy zrobić z tego może “tysiące”.