ATOL MURUROA, NO I TAMILE.

TELAWIW OnLine: BTW Tamilskich Tygrysów, o których przypomniałem dziś sobie mimochodem, że chcieli terrorem wywalczyć osobne państewko na Sri Lance…W dekadzie lat 80. robiłem za depeszowca od pierwszej strony w wychodzącym stale w TLV polskojęzycznym dzienniku „Nowiny&Kurier” zwanym popularnie, w pełni zasłużenie, no i dźwięcznie kurwinami.

To była jeszcze oczywiście wówczas klasyczna era ołowiu i nieraz bywało tak, że w ostatniej chwili musiało zabraknąć złośliwie jakiegoś drobnego newsa, czyli „jedyneczki”. Jedynym sposobem, żeby nie wracać znowu do cholernego kieratu, gdy człowiek chciał już tylko wyrwać się na piwo na mieście były tak zwane w fachu gazeciarskim zapchajdziury.

Nie było wtedy miesiąca, żeby ówczesny premier Nowej Zelandii David Lange nie potępiał francuskich podwodnych prób atomowych na atolu Mururoa. Kiedy więc z dołu rozlegał się porażający ryk metrampaży, że brakuje im “jedyneczki” – wciskałem im z automatu gniota, że David Lange znowu sekuje Francuzów za „przekształcenie atolu Mururoa w gąbkę”.

Drugą zaś dalekowschodnią zapchajdziurą, którą z równą determinacją wciskałem zawsze naprzemiennie z gąbczastym atolem Mururoa – stąd też niepomierne moje do niej sentymenty – były „kolejne krwawe ataki terrorystyczne Tamilskich Tygrysów chcących oderwać północny skrawek wyspiarskiej Sri Lanki, żeby utworzyć tam własne suwerenne państwo”.

© 2023 Eli Barbur. All rights reserved.