ODŻYWKA REALIZMU MAGICZNEGO.
TELAWIW OnLine: Z wielu stron słychać że nakręcony przez Netflixa serial wg „Stu lat samotności” Márqueza jest fenomenalny i o dziwo (!) nieźle oddaje sławetny „realizm magiczny” pierwowzoru. Jego noblowski autor do końca życia odmawiał zgody na adaptację z obawy o te właśnie mityczne aspekty, ale synowie mistrza złasili się na tłusty kontrakcik.
Warto przypomnieć, że rok temu synowie Márqueza opublikowali też po raz pierwszy jego krótką opowieść „Do zobaczenia w sierpniu”. Jest to historia kobiety, która co roku w sierpniu odwiedza grób matki na Karaibach, wykorzystując pielgrzymki, żeby oderwać się od smętnego bytu w czystości i zwiększyć liczbę erotycznych doznań z nieznajomymi.
Jeśli już zeszło na Márqueza, nigdy za nim nie przepadałem – ze „Stu lat samotności” pamiętam w sumie tylko naprawdę ostre pierwsze zdanie „Wiele lat później, stojąc naprzeciw plutonu egzekucyjnego, pułkownik Aureliano Buendia miał przypomnieć sobie to dalekie popołudnie, kiedy ojciec zabrał go z sobą do obozu Cyganów, żeby mu pokazać lód”.
W sumie w ogóle zresztą nie przepadałem nigdy za Latynosami i nawet Julio Cortázara lubię tylko za opowiadanie „Babie lato”, które stanowiło inspirację dla Antonioniego do napisania scenariusza mojego ulubionego od zawsze filmu „Powiększenie” (Blow-Up). Zresztą i to mega kino, które zdawało się mieć kiedyś zawrotne tempo wydaje się dziś nieruchawe.