PARASOLKI Z POLAŃSKIM
TELAWIW OnLine: Polański nakręci film o AFERZE DREYFUSA, mając do dyspozycji z 35 mln dolców. Dwa lata temu robił jakieś castingi w Paryżu, ale chyba nie powierzy głównej roli np. świetnemu aktorowi charakterystycznemu, Jeanowi Reno – temu od płatnego zabójcy „Leona” z doniczką. Jakoś osobliwie lubię gębę tego Reno; ciekawe, jak by wypadł w roli udręczonego Dreyfusa.
Mistrzu Polański ma się ponoć skupić na „narracji szpiegowskiej”, czyli nie będzie wyrazistych skojarzeń z jego własnymi beznadziejnie nudnymi aferami płciowymi, ani prób dokopania systemowi sądowniczemu USA. Afera Dreyfusa jako thriller szpiegowski w jego reżyserii może okazać się mega sukcesem kasowym, choć niekoniecznie źródłem arcycennej wiedzy historiozoficznej.
Według Marcela Prousta w czasie procesu Dreyfusa (1894) wytworne damy paryskie zapierdalały po bulwarach z koronkowymi parasolkami z napisem „Śmierć Żydom”. Po tych doświadczeniach Herzel zwołał pierwszy kongres żydowski w Bazylei w 1897 r. – doszedł do wniosku, że Żydzi muszą wybyć z Europy i odrodzić swoją państwowość tam, gdzie ją mieli w starożytności.
Z kolei konsekwencją I Kongresu Żydowskiego (w gmachu kasyna) było, jak twierdzą badacze, zlecenie ruskiego caratu, żeby spece w Paryżu zmontowali popularne do dziś „Protokoły mędrców Syjonu” ostrzegające przed światowym spiskiem żydowskim :). Jak się rzekło, tymi bzdetami Polański nie powinien nikomu zawracać głowy, gdyż thriller straciłby na przejrzystości & ostrości.
W swoim dziele Polański powinien unikać jak ognia dydaktyki (chyba, że tkwi w nim pazur dotąd nierozpoznany), gdyż byłoby to nie fair wobec spragnionej godziwej rozrywki publiki, o czym nie trzeba mistrza przekonywać. Mam na myśli historyczne stwierdzenie Teodora Herzla obserwującego przebieg procesu: „Oni nie krzyczeli: won z Dreyfusem; oni krzyczeli: won z Żydami”.
Historia z Dreyfusem ma przełożenie na 2.0 i mogłaby posłużyć do ukazania rasistowskich dewiacji, które umożliwiły degradację tego oficera i zesłanie go na Wyspę Diabelską. Potrzebny byłby jednak do tego świetny reżyser od kina politycznego – np. Costa Gavras, gdyby nie był lewakiem…lub Bertolucci w swoich najlepszych czasach, choć z kolei wyprztykany eurokomuch…(jest takie zwierzę).
BTW Żydow i cyklistów…Tzw. dreyfusiści (zwolennicy oficera) kontrolowali wówczas największą sportową gazetę francuską „Le Velo” (rower), co sprawiło, że antydreyfusiści założyli konkurencyjny dziennik „L’Auto”. Ten zaś walcząc o przetrwanie wymyślił z czasem Tour de France. Co zaś do Dreyfusa, jego wnuczkę Madeleine Levy wiele lat później reżim Vichy oddał w łapy Gestapo – via Drancy trafiła do Auschwitz, gdzie zmarła na tyfus.