PIJĄC, PALĄC, ITEPE.
TELAWIW OnLine: Najwidoczniej w reakcji na terroryzm islamski, nawroty zimnej wojny + efekt cieplarniany w mediach światowych co i raz wyskakują newsy o jakichś dziwnych miejscach, gdzie każdy jeden może sobie przekroczyć setkę w pełnym zdrowiu & szczęściu. W dodatku ku rozpaczy autorytetów naukowych – pijąc, paląc, itepe.
Od paru już dobrych lat przedmiotem moich skrytych fascynacji w tym względzie jest ekwadorska wioska Vilcabamba, którą opisał w swojej książeczce argentyńsko-żydowski literat Ricardo Coler. Ten sam „niespokojny duch” wcześniej już dokonał odkrycia, że np. w południowych Chinach facetom znacznie lepiej żyje się pod babskim pantoflem.
Mieszkańcom wysokogórskiego posiołka Vilcabamba (1500 metrów nad poziomem morza) znudziło się już dawno odpowiadać na upierdliwe pytania mediów, w jaki sposób dożywają bezboleśnie słusznego wieku. Wiadomo tylko, że poza wymienionymi trzema klasycznymi czynnościami – zażywają też w wolnych chwilach tajemniczych ziółek cziamika.
Szczerze mówiąc, za każdym razem, gdy słyszę o kolejnych cudownych wypadkach długowieczności – prawie zawsze w rozrzedzonym powietrzu wysokogórskim – budzi się we mnie głęboka refleksja… Podejrzewam otóż, że kryje się za tym promocyjka jakichś nowych „zajzajerów młodości” – choćby tejże sympatycznej na oko cziaminki :).
© 2017 Eli Barbur. Wszelkie prawa zastrzeżone.