PROJEKT BABILON.

TELAWIW OnLine: Zdarzające się co i raz w latach 2.0 zamachy na czołowych irańskich atomistów przypisywane są Izraelczykom, którzy „prewencyjne czapy” traktują od dawna jako element walki z terrorem. Najnowszym takim celem był szef perskiego programu jądrowego Fahrizada, którego 27 listopada 2020 kropnięto w samochodzie – ponoć przy użyciu jednotonowej giwery… – co przypomina mi inną równie „kalibrową fabułkę”.

Bruksela, marzec 1990 – ponury deszczowy wieczór – na VII piętrze apartamentowca facet z teczką „bondówą” kieruje się do windy. Pięć kul pistoletowych wystrzelonych bezgłośnie z krótkiej odległości trafia go w plecy i tył głowy. Trup na miejscu – ofiarą okazuje się kanadyjski ekspert od balistyki dr Gerald Bull, którego życiowym celem było zbudowanie super-działa, mogącego wstrzelić satelitę na orbitę okołoziemską.

Niecały rok po kropnięciu Bulla 39 ulepszonych przez niego irackich Scudów – w czasie operacji „Pustynna burza” – spadło na TLV i okolice. To naprawdę było średnio zabawne, choć głowice tych pocisków były konwencjonalne. Nic dziwnego, że Izraelczycy woleli, żeby kalubrynka Bulla nie została z czasem użyta przeciwko nim. Wg „Panoramy” BBC i „60 minut” CBS – Geralda Bulla sprzątnął Mossad; tak samo twierdzili jego synek M. Bull i współpracownik w „Projekcie Babilon” Ch. Qaully.

Przed rozwałką parokrotnie włamywano się Bullowi do mieszkania w charakterze ostrzeżenia, żeby zerwał z irackim rzeźnikiem Saddamem – ale bezskutecznie. Nie chciał też chodzić w kamizelce kuloodpornej – „buduję taką armatę, a miałbym się jeszcze czegoś bać” – powtarzał.