SAUDOWIE CZUJĄ BLUESA.
TELAWIW OnLine: Negatywne emocje w Unii Europejskiej (Macron, Mogherini, Boris Johnson) budzi zapowiedziane na środę wystąpienie Donalda Trumpa, w którym 45. prezydent USA uznać może Jerozolimę za „odwieczną i niepodzielną stolicę izraelską”. Zupełnie inaczej reagują natomiast umiarkowane kraje arabskie, zadowalając się przeważnie tylko „minorowymi protestami”.
@
W oczach dominujących w świecie arabskim Saudyjczyków i Egipcjan kwestia palestyńska – a więc także status Jerozolimy – dawno już straciły na znaczeniu, nie stanowiąc więcej kluczowego problemu na Bliskim Wschodzie. Głównym zagrożeniem z punktu widzenia Saudów i arabskich emiratów jest irańska ekspansja polityczna i terrorystyczna w upadłej Syrii, Iraku, Libanie i w Jemenie. Z kolei dla Egiptu największe niebezpieczeństwo stwarza walka z dżihadowską hordą IS na półwyspie Synaj, gdzie siły rządowe, pomimo paroletnich już wysiłków, nie są w stanie zdławić tej zarazy. Izrael pomaga Egiptowi w sensie wywiadowczym – zgodził się też, aby Kair wysłał na Synaj znacznie więcej wojska, niż przewiduje to układ pokojowy Camp-David. Saudyjczycy, którzy nie mogą poradzić sobie nawet z dywersją irańską w Jemenie – wiedza dokładnie, że jedyną przeciwwagą wobec regionalnej ekspansji Iranu jest Izrael. Nie przypadkiem zapewne Izraelczycy akurat w ostatnich dniach rozbili już dwukrotnie instalacje wojskowe osi irańskiej w dawnej Syrii.