SKĄD TO SIĘ BIERZE.
TELAWIW OnLine: Współczesny świat nie ma zbyt wielu powodów do radochy – wojna w Europie, kryzys klimatyczny, kulturowy i migracyjny, ew. kolejne pandemie, sztuczna inteligencja i nieodłączny straszak nuklearny. Pewnie dlatego utarł się jakiś podprogowy, dziwaczny w sumie pogląd, że nieuchronnie zmierzamy ku jakiejś apokalipsie. Podejrzewam, że u podłoża tej całej psychozy w takim czy innym stopniu, leży zachwiana pozycja Waszyngtonu jako supermocarstwa, co powoduje, choćby tylko podświadomie, niejasne poczucie niepewności i utraty gruntu pod nogami.
Wielka polityka to związki przyczynowo-skutkowe; tak się składa, że jutro mija dokładnie 10 lat od momentu, gdy syryjski reżim Asada użył broni chemicznej przeciw własnym rodakom w Damaszku. Ówczesny lewacki prezydent USA Barack Obama, który zaklinał się wcześniej, że takie barbarzyństwo nie ujdzie asadowcom na sucho, w ostatniej chwili położył uszka po sobie i nie ruszył nawet palcem w bucie. Zaś numerem drugim w Białym Domu był wtedy nie kto inny, jak obecny prezydent Joe Biden uważany za „szarą eminencję” w polityce zagranicznej USA.
Ustępliwość Obamy wobec Asada i potem w rozmowach nad układem atomowym z Iranem przekonała Putina, że będzie mógł gładko łyknąć Krym, a potem we wrześniu 2015. wpakować się równie na chama do upadłej Syrii. Dalszym dopingiem okazała się oczywiście kompromitująca ucieczka Bidena z Afganistanu w sierpniu 2 lata temu. Przejawy słabości USA, przy galaretowatej postawie Europy, silnej tylko w gębie, sprawiły, że mamy teraz nie kończącą się wojnę w Ukrainie. I na tym polegają z grubsza związki przyczynowo-skutkowe naszych czasów.
© 2023 Eli Barbur. All rights reserved.
@ Upsss – w wersji wideo zamiast “10 lat” powiedziałem “20”.