TelAwiw Online

Niezależny portal newsowy & komentarze, Izrael, Arabowie, Świat.

W kategorii: | marzec 22, 2014 | 5:02

ŚNIADANIE KONTYNENTALNE (1)

TELAWIW OnLine: Najnowsza remiksowana aktualnie przeze mnie wersja opowiadania Śniadanie kontynentalne, które drukowane było najpierw w Izraelu i potem w Polsce w tomie moich opowiadań TEN ZA NIM.

Ostry skalpel chirurgiczny

Leżał sobie przy obiedzie

Obok mojej srebrnej łyżki

(Leonard Cohen)

Potem, jak kolumna pancerna sforsowała rowy przeciwczołgowe z polami minowymi i zasiekami z drutów kolczastych – ruszyliśmy jeepami w ciemność rozrywaną błyskami poprzedzającymi eksplozje pocisków czołgowych. Na innych odcinkach manewry trwały nonstop – dostaliśmy rozkaz radiowy przeprowadzenia konwoju zaopatrzenia; cholernie fajnie jechało się pustynią po deszczu – w rozwianych pelerynach, z białymi beduińskimi kefijami i z okularami ochronnymi podniesionymi na hełmy.

Pilotowaliśmy konwój ciężarówek na światłach mijania, które w radiofalówach z oflagowanymi antenami nazywały się teraz kocimi oczami – zmienialiśmy się przy kierownicy odkrytego jeepa, żeby zagrzać nogi od silnika; przyszedł czas dyslokacji na nocnym postoju księżyc startował w pierwszej kwadrze jak cień człowieka. Zakaz palenia ognisk na postojach – każdy coś opowiadał po ciemku – wirus grypowy z Hongkongu atakował mnie frontalnie, że wycierałem nos w ręcznik z twarzą Marilyn Monroe.

Zawsze otwieraliśmy wojskowe konserwy z corned-beefem z obu stron, żeby jednym denkiem wycisnąć mięsko i drugim przyciąć je w równe plasterki – żelazne racje rozdzielane z maski silnika – przyciszona melodia z tranzystora Nocny pociąg do Kairu. Chodziły tam kiedyś pociągi za imperium osmańskiego – ktoś meldował, że Arabowie zawsze brali baty w pustyni nocą, bo w ciemności spadało im morale.

Panienka w radiu wojskowym Galej Cahal nadawała sennym głosem, że mgła utrudnia widoczność aż do zajazdu 101 kilometr – bioracego nazwę od punktu przy szosie kairskiej, gdzie w 1973 zatrzymał się Cahal i Kissinger odpalił rozmowy izraelsko-egipskie. Śnięta spikerka finiszowała na przydechu – wirus grypowy ominął Eurazję – wyjąłem z wiadra mokkę w folii odgryzając rożek, żeby się napić, ale wyrwała mi się z ręki i plasnęła w ubity piach.

Sierżant Kalimero jęczał, że zabrali mu prawo jazdy i musi powtarzać zasady ruchu na jakimś kursiku dla piratow drogowych w lokalu przedszkola na małych krzesełkach…Student Dej przybył na poligon z tygodniowym opóźnieniem – pokazywał wszystkim slajdy z odciskiem łapy dinozaura w skale w Beit-Zait pod Jerozolimą, która sama jedna odbiła się w tej krainie; meldował, że w jego kampusie wszyscy żrą pączki chanukowe.

Czołgi tankowały na nocnym postoju – transportery szły na pojedynczych światłach – niektóre puszki smarów wciąż były znakowane do posowieckich czołgów i transporterów. Przypomniałem sobie nagle, jak kiedyś w Synaju wpierniczaliśmy schaboszczaki z czechoslowackich zdobycznych konserw i leżały stosy ruskich masek przeciwgazowych, że zwykli szeregowcy mieli wbudowane tylko słuchawki – bez mikrofonów z prawem ostatniego słowa.

Więc teraz na ćwiczeniach nonstop w pustyni Negew trasy były głównie nocą po bardzo złych drogach i było uczucie jak dawniej, gdy pusto ci się robiło i załatwiałes sobie jakiś transport, i w nocy wjeżdżając na autostradę w zachodniej Europie wiedziales nagle o co chodzi. Wystrzelony z moździerza pocisk oświetleniowy opadał z wolna na małym jedwabnym spadochroniku – rozjaśniając przestrzeń żołto-metalicznym blaskiem arterii komunikacyjnych.

Wojsko wypadło mi tym razem w całkiem fajnym momencie: w grudniową wiosnę demoludów z dzwoneczkami w Pradze Czeskiej i dziurawymi flagami w Bukareszcie na podkładce dawnych laurek muzycznych dla Drakulescu. W parę tygodni po otwarciu przejść w Murze Berliński poligonowe przepychanki w pustyni wydawały się przez chwilę bezsensem i wszędzie jakby naprawdę robiło się luźniej, i nie chciało ci się jeepem wjeżdżać w końcówę XX.

CDN

 



Reklama

Reklama

Treści chronione