TELAWIW OnLine: Passent (RiP) kojarzy mi się z felietonem „Bywalec”
na ostatniej stronie czerwonej płachty „Polityka”. Obyczajowe kpiny z „warszawki” końca lat 60. (jedyna dozwolona forma krytyki) – nietypowy luźny język – jeden z nielicznych wentyli lifestylowych, jak by się dziś rzekło. Generacja Sixties lubiła te zapisy, z których pierwszy wychynął nagle znikąd w marcu-68. Ówczesny rednacz Rakowski, liberalny komuch, oparł się naciskom, żeby wywalić dziennikarzy-Żydów. „Bywalcem” pojechał, żeby pokazać wała antysemickiej hołocie w PZPR.