TELAWIW OnLine: SKANDAL W BUNDESTAGU. Korespondencja własna z Berlina – Waldburg
Zaproszony dziś do Bundestagu słynny niemiecko-żydowski pieśniarz i poeta Wolf Biermann określił post-enerdowską partię Die Linke (lewica) – jako żałosne popłuczyny tego, co szczęśliwie udało się przezwyciężyć. Zaznaczył, że przybył na zaproszenie speakera Bundestagu dr. Lammerta, żeby zagrać na nosie spadkobiercom Honeckera, ale nie spełni tych oczekiwań…
Przyszedłem do was wprawdzie w roli pogromcy smoka, ale nawet pogromcy smoków nie dadzą rady pokonać smoczego nasienia samymi tylko teatralnymi gestami – stwierdził Wolf Biermann, który uważany był dawniej powszechnie za „głównego trubadura opozycji wschodnioniemieckiej”.
Speaker Lammert (CDU/CSU) przerwał mu w pół słowa, przypominając o obowiązującym regulaminie parlamentarnym. “Gdyby pan był posiadaczem mandatu poselskiego, przysługiwałoby mu, jak wszystkim innym parlamentarzystom prawo do wygłaszania przemówień, ale zaprosiliśmy pana przecież dzisiaj do Bundestagu, żeby nam pan zaśpiewał.”
Na to Biermann: Prawa do głoszenia swoich poglądów nie dałem sobie odebrać nawet w NRD i tym bardziej nie pozwolę na to tutaj. Biermann to świetny człowiek. W pierwszym tygodniu po upadku Muru Berlińskiego pojechał na koncert do Lipska. To była światowa sensacja. Śledziłem to wszystko na żywo. Transmitowały ten koncert wszystkie telewizje.
Biermann był jednak wyraźnie nie w sosie, widać było po nim, że drażnią go jego współbracia z NRD. Powiedział w wywiadzie po koncercie zdanie, które pamietam do dziś. Die Ossis können mir gestohlen bleiben. To niemiecki idiom oznaczający “nawet gdyby ktoś mi ich ukradł, to i tak nie poczuję się stratny”.
Niecałą godzine temu obejrzałem z ciekawości na kanale info N-TV relację z dzisiejszych występów… Biermanna w Bundestagu. Odzywkę o “prawie do głoszenia własnych poglądów, którego nie dał sobie odebrać nawet za Honeckera i tym bardziej nie pozwoli na to w Bundestagu” skrzętnie wycięto. Lewica w sojuszu z politpoprawnym establishmentem czuwają.