ZNIEWALAJĄCE SZTAJERKI.
TELAWIW OnLine: Można by pomyśleć, że ckliwo-sentymentalny, czy też wręcz, powiedziałbym nawet, mocno sobie szmirowaty utworek „Nie płacz kiedy odjadę”, który w knajpowych i szemranych wykonaniach ślimaczył się chyba na wszystkich peerelowskich dancingach i wieczorkach tanecznych na wczasowiskach we wczesnych latach 60. – to wydobyty z jakiegoś zapomnienia typowy sztajerek przedwojennej Warszawy.
O dziwo jednak, ten mega szlagier spopularyzowany został przez włoskiego piosenkarza Marino Mariniego, który śpiewał go zniewalającą polszczyzną w Sali Kongresowej w Warszawie; zaś autorką słów była jakaś Wanda Sieradzka, czego nikt z mojego podówczas raczkującego dopiero młodzieżowego pokolenia zbytnio nie dociekał (Marino Marini był jednym z pierwszych zagranicznych wykonawców w komuszej Polsce).
Podobnie zresztą nie dociekaliśmy lub przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, kto w późniejszych już Sixties był autorem tekstów do świetnej piosenki „Doliny w kwiatach” i utworu z całkiem innej już rockowej bajki „Nie mów nic”…Czerwonych Gitar – kopiowanego przeważnie przy przyćmionych światłach, z większym lub mniejszym umiarem, przez amatorskie kapele gitarowe np. w warszawkich klubach studenckich.
Otóż tekściarką w obu tych wypadkach była ta sama Wanda Sieradzka, która jako młoda dziewczyna cudem ocalała z Warszawskiego Getta (uciekając m.in. dwukrotnie przed szmalcownikami). Potem zaś była łączniczką AK, a jeszcze potem z 20 lat pracowała w dziale rozrywki TVP, skąd znowu jakimś cudem nie wykopali jej nawet w czasie łapanki w marcu-68. Zmarła w 2008 i pochowana jest na kirkucie w Wawie.
© 2020 Eli Barbur. Wszelkie prawa zastrzeżone.