JAK NIE ZOSTAŁEM LEWAKIEM :)
TELAWIW OnLine: Z tego, co wyryło sie złotymi zgłoskami na ekranie mojej pamięci wynika, że nigdy nie uległem przemożnym urokom lewactwa w jakimkolwiek formacie tego dennego zjawiska… Pamiętam, jak któregoś pięknego dnia w drugiej połowie ogólniaka XXXVII im. Dąbrowskiego w Warszawie wszedłem do klasy lekko spóźniony o parę godzin i zobaczyłem, że wszyscy mają na szyjach „czerwone krajki”.
Nawet moi najlepsi kumple z tylnego narożnika pod oknami – z tymi swoimi uśmieszkami na krzywych ryjach – pod moją nieobecność zapisali się grupowo do ZMS, bo za takie coś dostawałeś później trzy dodatkowe punkty w rekrutacji na wyższe studia… Patrzyłem potem frasobliwie, jak biegali na jakieś obowiązkowe zbiórki i przypadkiem mnie to ominęło, bo urwałem się z pierwszych lekcji – gdy te zapisy się odbywały.