ROZMOWA Z SZIMONEM PERESEM.
TELAWIW OnLine: Wywiad z Szimonem Peresem zrobiłem dla tygodnika „Wprost” przed wizytą polskiego prezydenta A. Kwaśniewskiego w Izraelu w styczniu 1999. Kwaśniewski był członkiem „Międzynarodowej Rady Gubernatorów Centrum dla Pokoju” – utworzonego przez Peresa po tym, jak wskutek eskalacji terroru palestyńskiego stracił stołek premiera na rzecz Netanjahu w wyniku wyborów w maju 1996. (fota – eb).
Założył pan Centrum Pokoju Peresa, żeby wypełnić „lukę” po utracie władzy?
– Taki był pomysł od początku. Centrum jest instytucją pozarządową, nie nastawioną na przynoszenie profitów. Jego celem jest budowa „pokoju ekonomicznego” między Izraelem, Palestyńczykami i Jordanią. W tej chwili realizujemy w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu (Judea/Samaria) blisko 50 projektów sponsorowanych przez rządy, międzynarodowe organizacje i osoby prywatne. Prace są wielokierunkowe. Także prezydent Kwaśniewski ma przedstawić plan projektu polskiego.
Te projekty dotyczą głównie Autonomii Palestyńskiej?
– Pracujemy głównie z Palestyńczykami; w tej chwili zakończyliśmy tworzenie fundacji, która zainwestuje na terenach palestyńskich 60 mln USD. 20 milionów dadzą Palestyńczycy, 20 mln Izrael i 20 Bank Światowy. Wiele państw, które chcą inwestować w Autonomii pracuje za naszym pośrednictwem. M.in. Norwegia, Holandia i Wielka Brytania. W związku z tym bardzo nas też cieszy styczniowa wizyta prezydenta Polski.
Proszę o konkretne przykłady działalności Centrum.
– Mówiłem już o świeżo utworzonej fundacji. W kontekście rolniczym jest wspólna hodowla pszenicy: Izrael, Jordania, Autonomia i Egipt. Uczestniczy w tym firma Barilla produkująca makarony, do których konieczna jest pszenica hodowana na obszarach pustynnych. W Strefie Gazy uprawiane są wspólnie truskawki; w tej chwili zatrudnionych jest przy tym 600 osób – w przyszłości będzie tam 6000 miejsc pracy.
O truskawkach rozmawiał pan chyba ostatnio w Nowym Jorku z Yoko Ono?…
– No właśnie…”Strawberry Fields Forever”…Ale tak naprawdę ona interesowała się głównie naszą działalnością w formacie „People to People” i dlatego zależało jej szczególnie na spotkaniu ze mną. Budujemy też stawy rybne w Strefie Gazy i pod Hebronem. W Gazie powstanie przy naszym udziale bank krwi, system telemedycyny. Założyliśmy izraelsko-palestyński teatr, który występuje już w Tel Awiwie i Ramallah. Organizujemy wspólną kinematografię. Aktorzy są też z Jordanii i Egiptu.
Centrum Peresa pełni rolę „pomostu” w sprawach, które nie kręcą rządu Netanjahu?
– Centrum, jak już mówiłem, zajmuje się budową „pokoju ekonomicznego”, który ma też niebagatelne znaczenie polityczne. Takie były założenia od początku. Inaczej niż rząd Netanjahu utrzymujemy świetne stosunki z Palestyńczykami; można mówić o pełnym zaufaniu. Na obrady Centrum Pokoju przybędą członkowie władz Autonomii – wszyscy ministrowie, szefowie urzędów. Przedtem odbędzie się specjalne posiedzenie parlamentu w Ramallah z udziałem Arafata, który powita prezydenta Kwaśniewskiego.
Nie ocenia pan najlepiej rządów premiera Netanjahu…
– To są 3 zmarnowane lata – w sensie, politycznym, ekonomicznym i jeśli idzie o stosunki międzyludzkie wewnątrz i na zewnątrz Izraela. Proces pokojowy de facto jest zamrożony, sytuacja niepewna. Mam nadzieję, że zbliża się kres rządów Likudu, który nie ma nic więcej do zaproponowania. Trzeba po prostu doprowadzić do zmiany rządu w Jerozolimie.
Ale Netanjahu wciąż jest popularny, co chyba o czymś świadczy?
– Najzdolniejsi politycy, jeśli nie są skuteczni – muszą odejść. To nie są wybory miss piękności ani wirtualna akrobatyka. Po prawie trzyletnich rządach Netanjahu nie ma pokoju, bezpieczeństwa, rozwoju ekonomicznego, prestiżu międzynarodowego. Netanjahu opiera wszystko na strachu przed Arabami, a ten strach ma to do siebie, że jest wspólny dla wielu ludzi. Ale zdarzają się momenty, gdy to się zmienia i to jest właśnie taki moment.
Czy przed podjęciem rokowań nad ostatecznym statusem Autonomii nie byłoby lepiej utworzyć wielkiej koalicji z Netanjahu?
– Przez cały czas byłem za tym, ale Netanjahu pogrzebał wszelkie szanse…Wielka koalicja będzie możliwa i konieczna dopiero po następnych wyborach. Układ pokojowy z Oslo (1993) podważył program polityczny Likudu wykluczający ustępstwa terytorialne wobec Arabów. Likud nie ma już innego wyjścia, jak prowadzić politykę kompromisu. Stworzenie wspólnego rządu będzie miało głęboki sens przed ostatecznym układem z Palestyńczykami.
„Nowy Bliski Wschód” (tytuł „profetycznej” książki Peresa) ma jakieś szanse?
– Nie ma innej alternatywy. Gdyby Amerykanie wycofali się z udziału w procesie pokojowym, byłaby kompletna katastrofa. Oszalały reżim w Bagdadzie, fundamentalistyczny Iran, skorumpowana Libia, samobójcy szyiccy. Dlatego uważam grudniowa wizytę prezydenta Billa Clintona w Izraelu i Autonomii Palestyńskiej za główne wydarzenie roku 1998 na Bliskim Wschodzie. „Nowy Bliski Wschód” – nie zmieniłem zdania w tej sprawie.
© 2017 Eli Barbur. Wszelkie prawa zastrzeżone.