TelAwiw Online

Niezależny portal newsowy & komentarze, Izrael, Arabowie, Świat.

W kategorii: , | marzec 8, 2024 | 4:00

TELAWIW OnLine: Btw dzisiejszej rocznicy wybuchu marca-68,

krótki fragment mojej najnowszej książki „Fruwa twoja marynara”, której edycja opóźnia się, bo w sytuacji wojennej w Izraelu normalnie nie mam do tego głowy.

„Jedno trzeba przyznać tym komuchom, że rozpieprzyli nam skutecznie całe pokolenie Sixties. To był właśnie rozpętany przez nich w ramach wewnętrznych przewalanek antysemicki marzec-68. Wielu z nas po prostu nie mogło znieść tej całej rzeczywistości. Jednocześnie jednak tzw. wydarzenia marcowe, które nagle żywiołowo wyrwały im się spod kontroli i błyskawicznie rozlały po innych miastach – okazały się jednym z początków końca komuny w Polsce, co nie przeszkadza, że były też ostatnim pogromem Żydów w Europie. Część pokolenia Sixties z hukiem się rozpadła.

Ludzie poczuwający się do korzeni żydowskich wyjechali, ale jednocześnie większość populacji młodzieżowej, która przecież została w Polsce – samorzutnie stała się częścią świadomej narracji antykomunistycznej. Komuchom udało się w marcu-68 spacyfikować układy warszawskie, ale w skali ogólnokrajowej młodzieżowe środowiska z całą pewnością stworzyły zalążek masy krytycznej rozkładającej ten paskudny system od środka i to już nie ograniczało się tylko do jakiejś agendy czysto obyczajowej, jak przed marcem-68, czego przecież żadne komuchy przewidzieć swymi doktrynalnymi czułkami nie były w stanie.

Nie zastanawiałem się też w ogóle jeszcze wtedy nad antysemityzmem w szerszych kategoriach, jako o patologii, która nieraz – jednostkowo lub zbiorowo – ogarnia ludzi, których żadną miarą nie można było chwilę przedtem o to posądzać. To się wszystko wtedy spiętrzyło i chodziło już tylko o to, żeby wybyć z peerelu jak najprędzej, nie oglądając się za siebie. Dokładnie w taki sposób rozmawialiśmy o tych sprawach, bo marzec-68 wyzwolił nagle jakieś stłumione przedtem odwieczne antyżydowskie kody kulturowe. Po prostu nie dawało się więcej żyć w tym kraju.

Pamiętam dokładnie, że chciałem się stamtąd wydostać jak najszybciej, żeby nie tracić więcej czasu na emocje typu, czy jacyś przypadkowi przechodnie na Nowym Świecie wpatrujący się w ciebie tępym wzrokiem lub taryfiarz, którego świdrujące spojrzenie wyłapywałeś nagle w lusterku, jest cepem antysemickim. Nigdy nie zapomnę, jak w którymś momencie siedzieliśmy z chłopakami pod filarem w barku kawowym koło kina „Atlantic” na Chmielnej i powiedzieliśmy sobie, że w tym kraju nie da się więcej żyć.

Po marcu-68 wielu z moich najlepszych przyjaciół i znajomych rozjechało się po świecie, czego do dziś żałuję, bo w kupie na pewno w młodym wieku byłoby raźniej, a może nawet byśmy potem dużo więcej zdołali zdziałać w różnych dziedzinach. Rozpadło się wiele najlepszych układów towarzyskich trwających od zawsze, od podwórka, przedszkola, ławeczki w pierwszej klasie – turlanie kul śniegowych na bałwany, związki romantyczne, wszystkie te rzeczy będące naturalną treścią życia. Bycie młodym człowiekiem nigdy nie jest łatwe, zwłaszcza potem na emigracji, o czym wkrótce mieliśmy się przekonać.

Nie powiem, żebym do dziś, gdy o tym myślę, nie odczuwał żalu, że nie udało się pociągnąć tego dalej, co pewnie by nastąpiło, gdyby nie to, że jednak roznieśli nas wtedy w marcu-68 w drobny pył, dokładnie tak samo jak parę miesięcy potem w sierpniu rozjechali czołgami Praską Wiosnę”.

© 2024 Eli Barbur. All rights reserved.

 

 



Reklama

Reklama

Treści chronione