YASUKUNI I YAMAZAKI
TELAWIW OnLine: Wg BBC Japończycy kupią amerykańskiego wiskacza Jim Beam, rozszerząc w ten sposób swoją ofertę obejmującą m.in. ich własne whisky Yamazaki…Tu mój tekscik netowy o Japsach sprzed 9 miesięcy:
Na Dalekim Wschodzie ostre zadymy – wcale nie tylko z powodu północnokoreańskiego Kima III. Urzędujący od 4 miesięcy nowy premier Japonii Shinzo Abe przymierza się do odwiedzin w świątyni YASUKUNI w Tokio, upamiętniającej jego rodaków poległych w wojnach azjatyckich, łącznie z największymi rzeźnikami.
Ostatnio wstąpiło tam już paru jego ministrów, co rozjuszyło do białości Chińczyków i niemal pogodziło ze sobą oba państwa koreańskie… Sprzymierzeni z Hitlerem Japończycy – okupując te krainy – dopuścili się tam potwornych zbrodni, czego nadal im nie zapomniano, pomimo…grzecznych przeprosin…
Nie wiem czemu – najwyraźniej zgodnie z duchem epoki:) – najczęściej wypomina się teraz Japońcom, że wykorzystywali w Korei tzw. comfort woman, zmuszając je do seksualnego niewolnictwa. Przeprosili już wprawdzie elegancko za zbrodnie wojenne, ale teraz chcą jakby odszczekać z lekka te przeprosiny…
Japończycy to jednak nie tylko tradycje gejszowe i bojowy Shinzo Abe – odkryłem, właśnie, że najlepsze wiskacze nie są już wyrabiane w Szkocji, lecz w Japonii i nazywają się YAMAZAKI (dzielnica Kyoto). Sekret ponoć tkwi w jakości tamtejszej wody używanej od stuleci np. w rytuałach herbacianych.
Wyczytałem o tym w WSJ, gdzie autor reportażu, Lawrence Osborne, apatycznie i kontemplacyjnie żłopie wiskacza – „w barze przy XVII-wiecznej świątyni zbudowanej przez miłośnika sztuk, imperatora Go Mizuno (後水尾天皇) w parku z drzewkami bonsai i kamiennymi rzeźbami zwierząt”.