ZEGARMISTRZ, ANGOLE I JARUZEL.
TELAWIW OnLine: Nieco ponad cztery lata temu w nocy z 17 na 18 grudnia 2010 zmarł w szwedzkim Malmoe Jakub Muller (świadek Holokaustu nad Dunajcem). W czasie okupacji ukrywał się w Siennej. W 1968 r. wyjechał z rodzinnego Nowego Sącza do Szwecji – zaczął wracać po upadku komuny.
Umarł we śnie – tak jak chciał. Był postacią ogólnie znaną w Sączu – opiekunem tamtejszego cmentarza żydowskiego i strażnikiem grobu cadyka Halbersztama, na który pielgrzymują chasydzi. Z 5 lat temu oprowadzał tam mnie i ZBIGA Rybczyńskiego, który kręcił z nim wtedy długi wywiad filmowy.
Jakub Muller pokazał nam miejsca, gdzie kulturalny naród niemiecki mordował Żydów. Z nieruchomym wzrokiem opowiadał najgorsze rzeczy, jakie można usłyszeć o człowieku. Za Jaruzela nie dali mu odwiedzić Polski – zagnali go z powrotem na prom – „tylko ucałował polską ziemię”. Niezłe, co?
Za okupacji na rynku w pięknym secesyjnym ratuszu nowosądeckim była siedziba Gestapo. Na wieży w ciasnej komorze pod zegarem ukrywała się – żydowska dziewczyna, Berta Kormun, która uciekła z tamtejszego getta. Pomagał jej zegarmistrz Henryk Dobrzański, dzięki któremu ocaliła życie.
W rynku pod ratuszem – w knajpie z parasolami – spytałem, czy polscy Żydzi uciekaliby masowo do Palestyny przed wybuchem wojny, gdyby Anglicy ich wpuszczali? „Oczywiście” – odpowiedział Jakub Muller. Jego pogrzeb odbył się w Natanii (siostrzane miasto Nowego Sącza) w centralnym Izraelu.