TELAWIW OnLine: WIERSZE RENATY JABŁOŃSKIEJ
Kalemegdan
o zmierzchu na Kalemegdanie
w Belgradzie gra studencka
orkiestra
spotykają się na dole
Sawa z Dunajem
a kawiarnia na wzgórzu
pełna młodzieży
orkiestra gra melodie o które
proszą
rozmawiamy z Draganem
po angielsku
jakiś chłopak pyta: skąd ta dziewczyna
do nas przyjechała?
jest rok 1968 spoglądam
na Dragana a on mówi: z Izraela
i dodaje: i z Polski
chlopak wykrzykuje w stronę
orkiestry: jest tu ktoś z Polski
i z Izraela
po chwili słyszę jak grają
krakowiaka i zaraz po nim
horę
to były chwile gdy świat
wydawał mi się
dobry
@
szczęście
między trzydziestym a czterdziestym
rokiem życia to były dla mnie szczęśliwe
lata pełni choć i smutek często gościł
w moim domu
nie skończyły się happy endem
ale nadal we mnie są utrzymują
równowagę ducha pozwalają godzić się
z sobą
@
dawna Łódź
nie truskawki w Milanówku –
rurka z kremem od Granowskiej
przy Narutowicza róg Piotrkowskiej
albo śmietankowe lody w kwadratowych
waflach z wózka ulicznego sprzedawcy
naprzeciwko przed “Delfinem”
bełkot pijaków i szczanie na odrapany
czarny mur narożnej kamienicy
kolejki przed sklepami zapchane
tramwaje z wiszącymi na stopniach
winogronami
ośnieżone gałęzie drzew
śnieżne czapy na gzymsach
wybielały szarość i brud
wiosną w parkach kwitnące akacje
kasztany i bez i sprzedawane na ulicy
bukieciki konwalii
pachniały inną rzczywistością
@
pomarańczowe niebo
u wylotu ulicy pomarańczowe niebo
dlugi szereg latarń z głowami skromnie
spuszczonymi cierpliwie czeka
w jasnym jeszcze zmierzchu
ostatnie promienie słońca ozdabiają
fale na horyzoncie
wkrótce ulicę ogarnie mrok
latarnie rozbłysną pełnią sztucznego
światła będą omamiać względną jasnością
lecz nie potrafią unieść głów
przytwierdzonych do metalowych
słupów
@
trwoga
to dzwony powinny
bić na trwogę
ale tewoga bije
w moich skroniach
mosiężnym ciężarem
uciska serce
nieokreślona niejasna
skrada się powoli czai
w zakamarkach mózgu
czeka żeby osaczyć w najmniej
spodziewanej chwili
z powodu zupełnie innego
niż ten spodziewany
z przewrotnym uśmiechem losu
który bywa złośliwym czarownikiem
litościwym starcem
sprawiedliwym sędzią
ślepym ptakiem
@
dławienie
odzywają się wszystkie wstrzymane
reakcje na złośliwości kłamstwa
krzywdę i ból
tyle się tego nagromadziło
niby skamieniało warstwa
na warstie a jednak kopie
drapie gryzie do krwi
ból podchodzi do gardła
dławi do łez wyzwala pomyślane
zatrzymane kiedyś siłą słowa
może i złe spóźnione
ale sprawiedliwe